W drodze z dzieckiem. Kamperem po Południowym Tyrolu

Powrót

Roksana została szczęśliwą zwyciężczynią naszego konkursu wraz z Sarą i Larą i otrzymała możliwość przetestowania naszego VW Bulli California przez weekend. Razem ze swoją małą rodziną rozpoczęła przygodę z Vanlife i pozwoliła nam i Wam uczestniczyć w jej doświadczeniach. Dziękujemy za to.

Bulli

Doświadczenia Roksany

Kiedy dowiedziałam się, że w loterii Sary i Lary wygrałam kampera na weekend, po krótkim wybuchu radości trochę się zestresowałam: Gdzie mamy jechać? I kiedy? I czy to się uda z małym dzieckiem? Jednak mój mąż bardzo szybko przekonał mnie słowami "po prostu to zróbmy". Zdecydowaliśmy się na Południowy Tyrol, ponieważ nie jest to długa droga z Monachium i dlatego łatwo ją pokonać nawet z dzieckiem. Ponieważ oboje nie byliśmy na kempingu od dzieciństwa, ekscytacja była oczywiście ogromna. Spędziliśmy kilka następnych dni na szukaniu kempingów i przyjaznych rodzinom wycieczek, tak więc program został "z grubsza" ustalony. Właściwie to nie jest nasz styl podróżowania - myśleć, planować i rezerwować wszystko z wyprzedzeniem. Przez większość czasu określaliśmy tylko początek i koniec, a wszystko pomiędzy było bardziej spontaniczne. W przypadku podróży z dzieckiem nie wchodziło to w rachubę. A już na pewno nie podczas naszej pierwszej rodzinnej podróży.

Campen mit Baby

Zaczęliśmy już rano - już "ładowanie" sprawiło nam wiele radości, ponieważ mogliśmy odkryć wszystkie półki i schowki. A jest ich naprawdę dużo! To nam się szczególnie podobało.

Oczekiwanie rosło, im bardziej zbliżaliśmy się do przełęczy Brenner. W końcu znowu Włochy! Po Koronie i blokadach - uczucie nie do opisania! Po przyjeździe do Rasen - naszego pierwszego przystanku - przydzielono nam piękne miejsce na kempingu z super popołudniowym słońcem. Natychmiast rozpakowaliśmy stół, krzesła i grill, by rozpocząć idealny późnoletni wieczór.

Następnego dnia zwiedzaliśmy okolicę z wózkiem. Pojechaliśmy autobusem nad jezioro Antholz, ponieważ trasa okrężna została nam polecona jako "przyjazna wózkom". Tam chcieliśmy zrobić sobie piknik nad wodą. Niestety, Włosi definiują "przyjazny wózek" nieco inaczej niż my... Wycieczka skończyła się tak, że ja niosłam dziecko na rękach, a mąż dźwigał wózek na ramionach skacząc po skałach i kamieniach. Ale piknik był wspaniały. Na pewno pozostanie w naszej pamięci.

Campen in der Natur

Kolejnym przystankiem było jezioro Pragser Wildsee. Piękne, ale niestety zbyt zatłoczone w weekendy. Tym razem zostawiliśmy wózek w kamperze i skorzystaliśmy z nosidełka. Najlepsza decyzja! Pomiędzy niezliczonymi sesjami zdjęciowymi na Instagrama znaleźliśmy też prywatne miejsce na nasz koc piknikowy i mogliśmy cieszyć się słońcem. Nie zdecydowaliśmy się na rejs łodzią z powodu kilometrowej kolejki.

Noce w kamperze były już niestety bardzo zimne jak na koniec września, więc mój mąż spał sam w rozkładanym namiocie dachowym, podczas gdy ja rozgościłam się z naszym synem na dole. Grubo opatuleni nie mieliśmy też problemu z nocnym karmieniem piersią i zmianą pieluchy.

Nasz ostatni przystanek był nad jeziorem Dobbiaco. Tutaj również znaleźliśmy słoneczne miejsce na kempingu i mogliśmy naprawdę cieszyć się ostatnim wieczorem! Mimo że ten krótki wyjazd był zaplanowany z wyprzedzeniem, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu wolności, jaką daje podróżowanie kamperem. Bawiliśmy się tak dobrze, że już teraz zastanawiamy się nad dłuższą podróżą z kamperem w przyszłym roku, podczas naszego urlopu wychowawczego. Ale wtedy bez konkretnych planów 😜.

Gdybym miała udzielić jednej rady innym "początkującym" podróżującym z dzieckiem, byłaby ona następująca: połowę bagażu, który chcecie zabrać, zostawcie w domu. Z połową można sobie poradzić, a w razie potrzeby wszystko można zabrać później. My retrospektywnie uznaliśmy, że to zdecydowanie za dużo Zeiga 😅 wystarczyłaby nawet połowa.

Campen mit Baby

W każdym razie, trzymamy sześć kciuków za FreewayCamper i VW California Ocean!

Z wyrazami szacunku, Roksana

Powrót